Wywiad z ks. Szymonem Pawlusem
Od 25 sierpnia mamy nowego wikarego. Chcąc przybliżyć Parafianom jego osobę, poprosiłam, aby powiedział kilka słów o sobie.
Ks. Szymon Pawlus – urodziłem się w 1999 roku w Żywcu – Zabłociu, w parafii św. Floriana.
W Zabłociu chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 1 oraz do gimnazjum. W Żywcu byłem też w szkole muzycznej. W Żywieckim Liceum nr. 1 wybrałem profil matematyczno – geograficzny.
- Jak Ksiądz przyjął decyzję o przydzieleniu do Ustronia? Czy znał Ksiądz wcześniej nasze miasto, parafię?
Jestem serdecznym kolegą Księdza Adama Bajorka, więc pierwszy raz o Ustroniu słyszałem już na pierwszym roku seminarium i właśnie od Adama dużo słyszałem o tej parafii, dlatego jak tylko poznałem decyzję Biskupa o przydzieleniu do Ustronia, bardzo się ucieszyłem. Znam tę parafię z opowiadania, ale także z pobytu tutaj na zaproszenie Księdza Proboszcza z całym rocznikiem po piątym roku formacji. Wtedy zachwyciłem się kościołem, bardzo mi się spodobał wystrój, a także patron – św. Klemens.
- Czy już wiadomo, jakie obowiązki będzie Ksiądz pełnił?
Będę przygotowywał młodzież do bierzmowania, uczył w SP 1 klasy 4-8, będę współpracował z młodzieżą w ramach wspólnoty KALEB.
- Co czuje młody ksiądz stojący przed nowym wyzwaniem?
Ja myślę, że radość i trwogę. Niektórzy mogą powiedzieć, że ważne jest rozpoczynać pracę w jakimś konkretnym zawodzie, np. lekarza, nauczyciela – to są rzeczy naprawdę ważne. Jednak młody ksiądz powinien mieć taką świadomość, że uczestniczy w naprawdę ważnych sprawach. Po tych sześciu latach formacji my mamy taką wiedzę, że uczestniczymy w czymś, co nas przerasta. I to uczucie też towarzyszy komuś, kto przystępuje do ołtarza po raz pierwszy, drugi, kolejny…że to są rzeczy, które będą decydować o naszym zbawieniu, Mając to na uwadze ja z estymą i trochę strachem przystępuję do ołtarza, żeby te święte misteria wypełnić właściwie. No i też wiem, że dużo się jeszcze muszę nauczyć. Więc jest strach, ale i radość, że Pan Bóg dopełnia te wszystkie nasze niedoskonałości.
- Co sprawiło, że w czasach, kiedy jest tyle ataków na Kościół, zdecydował Ksiądz o wyborze takiej drogi życiowej?
Ja te trudne sytuacje kościelne znam raczej z gazet czy z informacji podawanych z ust do ust. Ja znam Kościół, w którym byli księża zawsze na mnie otwarci, którzy próbowali mi pomóc w młodym życiu. Ja znam też Kościół, który miałem w domu – Mamę, która ze mną klękała do Różańca czy innych modlitw, majego Tatę, czy Siostry, którzy po prostu się ze mną modlili i pokazywali jak dobrze żyć. Kościół to była zawsze taka bezpieczna przestrzeń dla mnie. Dziś, jako przedstawiciel Kościoła, współczuje wszystkim ofiarom nadużyć, które w ostatnich latach dokonały się w naszej społeczności i oczywiście uznaje te czyny za zło, które należy naprawić. Jednak, jeszcze raz podkreślam, miałem to szczęście, jak większość ludzi w Kościele, że mogłem cieszyć się znajomością dobrych księży, sióstr zakonnych, czy po prostu ludzi w Kościele. Dlatego też na kanwie tego, zdecydowałem, że chcę się poświęcić tej „organizacji”, którą jest Kościół, żeby właśnie, jeżeli się to uda, w tych sprawach, które mi zostaną powierzone, być takim, jakimi dla mnie byli księża. Więc, podsumowując, jeśli z jakiegoś powodu wstąpiłem do seminarium, to właśnie przez przykład księży, którzy może nie byli idealni, ale którzy byli po prostu dla mnie. Którzy byli w stanie dostrzec mnie w tłumie i byli w stanie poświęcić mi czas. Też warto wspomnieć, że nie idzie się do seminarium dla czegoś, ale dla kogoś, bo wierzę, że jestem księdzem dlatego, że wcześniej zostałem do tego zadania wybrany.
- Teraz pytania bardziej osobiste dotyczące Rodziny, z której Ksiądz pochodzi. Wspomniał Ksiądz, że ma Rodziców i dwie starsze siostry. Jak rodzina przyjęła tę decyzję?
Raczej ze spokojem, chociaż na początku trochę ze zdziwieniem. Trzy miesiące przed seminarium trochę mi nie dowierzali. Ja nie byłem takim człowiekiem, który by się przygotowywał do seminarium „od łona matki”. Ja raczej w liceum skręcałem w stronę pracy zawodowej, też miałem dziewczynę, z którą planowałem ułożyć sobie życie. No i ni stąd ni z owąd poczułem w sercu, że ja muszę iść do seminarium. Zawsze byłem ministrantem, ale w liceum nie myślałem o seminarium. Nagle w trzeciej klasie, to był sylwester, pomyślałem – a pójdę, no i po prostu poszedłem. Ta decyzja była i ciężka i lekka – z jednej strony trzeba było wszystko zostawić co się planowało – z drugiej strony, wiedziałem, że tak ma być.
- Jaki święty lub postać z historii Kościoła jest dla Księdza wzorem i ideałem najbliższym sercu?
Ujął bym to w dwóch spojrzeniach.
Historia Kościoła, ta wczesnych czasów, jest od początku w moim życiu. Mama mi mówiła, że moim patronem jest Szymon Piotr i ja zawsze czułem jego wstawiennictwo, ale też się z nim czasami utożsamiałem i często czuję jego pomoc. Od czasów nastoletnich towarzyszy mi również św. Benedykt z Nursji, który uczy mnie wartości wspólnoty, ale też konsekwencji. Miałem też duże nabożeństwo do Michała Archanioła, teraz trochę mniejsze. Matka Najświętsza jest również w moim sercu, myślę, że jej opieka pozwala mi wzrastać do rzeczy, które nas po ludzku przerastają. Po odmówieniu Modlitwy Pompejańskiej, poczułem, że Pan Bóg naprawdę mi pomaga. To właśnie ta modlitwa pomogła mi zrozumieć, że najważniejsza w modlitwie jest relacja, a nie “co ja z tego będę miał”.
Muszę też wspomnieć o obecnym w najnowszej historii Kościoła profesorze J.R.R. Tolkienie, który także mnie bardzo ubogacił i dał wiele do myślenia. W swojej pracy magisterskiej badałem Jego życie jako wierzącego katolika w nieprzychylnym wtedy, anglikańskim, środowisku. Jego pomysły ewangelizacyjne, które przedstawił w listach do swojego syna i w swoich dziełach beletrystycznych, na pewno będą mi towarzyszyć w kapłańskim życiu.
– Jak zmienia życie młodego człowieka Sakrament Kapłaństwa? Czy takie przemyślenia u tak młodego kapłana już są?
Myślę, że takie odczucia są nadal świeże, ale to jest bardziej taka emocjonalna reakcja, to nie jest takie przemyślane. Jeszcze za wcześnie, ale czuję, że mam poczucie Bożej obecności.
– Będzie miał Ksiądz kontakt z dziećmi i młodzieżą. Jak Ksiądz postrzega tych młodych ludzi?
Ja uważam, że nie powinno się mówić o młodzieży jako takiej. To są młodzi ludzie w różnym wieku i trudno oceniać ich, nie przeżywając tego, z czym oni się muszą zmagać. Naszym zadaniem jest pomoc, towarzyszyć – trzymajcie za mnie kciuki i módlcie się, bo młodzi ludzie naprawdę mierzą się dziś z zagadnieniami, w których łatwo popełnić błędy – a my, pedagodzy nie zawsze jesteśmy w stanie im pomóc bez współpracy rodziców, otoczenia, środowiska. Młodzi ludzie są zagubieni – ale to zagubienie wynika z nieobecności nas dorosłych w ich wychowaniu.
– Jakie są Księdza zainteresowania pozateologiczne? Ulubione zajęcia w wolnych chwilach?
Gram na puzonie, na ukulele – choć ostatnio trochę się opuściłem w graniu na instrumentach. Bardzo lubię śpiew. Interesuję się literaturą, nie tylko teologiczną. Lubię jeździć na rowerze, czy wykonywać inne ćwiczenia fizyczne.
– Czego by sobie Ksiądz życzył „na starcie” w parafii św. Klemensa?
Życzył bym sobie dużo modlitwy. Mojej i za mnie. Bo jeśli ta modlitwa będzie, to wszystko będzie na właściwym miejscu. Chciałbym, aby księża modlili się za swoich parafian, a parafianie za swoich kapłanów. Razem składamy swoim życiem Jedną Ofiarę Chrystusa nie tylko na mszy, ale może dziś szczególnie prostymi decyzjami, które podejmujemy na codzień. “Na start” chciałbym już z góry przeprosić, jeśli kiedykolwiek ktoś poczuje się dotknięty moim działaniem. Będę starał się niedopuścić do zaniedbań, ale wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
Księże życzymy ogromu łask Bożych, darów Ducha Św. i zwyczajnie, po ludzku – chęci do pracy wśród nas.
B. Langammer